To pytanie z utworu Stanisława Soyki „Tolerancja” dobrze pasuje do naszej administracji publicznej. Rok temu założyliśmy Fundację Sprawne Państwo. Po latach pracy miałam dość bezowocnego narzekania na te same systemowe problemy związane z pracą w administracji rządowej. Poczucia bezsilności wobec niesprawności państwa. Bycia jedynie trybikiem w wadliwie działającym mechanizmie. Świadomości, że ten system się nie zmienia. A co najgorsze: poczucia, że systemowo nic się nie zmieni. Bo nawet nie ma jak i komu powiedzieć, że służba cywilna, nasza administracja, wymagają zmiany.
Zakorzeniony sceptycyzm
Początki nie były łatwe. Trudno zmienia się świat, gdy nawet od tych życzliwych osób słyszy się, że nasza Fundacja nic nie zmieni. Niedawno minęło 15 lat odkąd pracuję w administracji. Rozumiem sceptycyzm urzędników wobec idei usprawnienia działania administracji publicznej. Chyba nie ma urzędnika, który by nie zetknął się z naczelną, niepisaną zasadą funkcjonowania urzędów: „Bo my zawsze tak robiliśmy, bo u nas zawsze tak było”… Silnie zakorzenione w administracji przywiązanie do utrwalonej praktyki działania zniechęca urzędników do zmiany. W końcu aby coś się zmieniło, najpierw trzeba przekonać innych, że jakakolwiek zmiana ma sens, że się opłaca. A więc zmiana wymaga zabrania głosu, wyrażenia swojego zdania. Zaryzykowania, że komuś nie spodoba się to co mówimy. A może nawet konieczności skonfrontowania się z innymi. To sprawia, że zmiany w administracji nie przychodzą łatwo.
Przez te kilkanaście lat pracy zauważyłam, że my, urzędnicy, bardzo ostrożnie ważymy słowa. Czasami ostrożność w wyrażaniu własnej opinii prowadzi do absurdu. W zeszłym roku Szefowa Służby Cywilnej przeprowadziła anonimową ankietę skierowaną do członków korpusu służby cywilnej. Spytałam znajomego urzędnika, czy wziął w niej udział. Odpowiedział, że nie, bo nie chce, żeby ktoś wiedział, co myśli, bo na pewno ankiety nie są anonimowe, w końcu każdego można namierzyć.
Granice lojalności
Członków korpusu służby cywilnej obowiązują zasady etyki. Jedną z nich jest zasad lojalności.
Członek korpusu służby cywilnej powinien:
- – być lojalnym przede wszystkim wobec Rzeczypospolitej Polskiej,
- – lojalnie i rzetelnie realizować program Rządu RP, bez względu na własne przekonania i poglądy polityczne,
- – być lojalnym wobec urzędu, przełożonych, kolegów oraz podwładnych,
- – wykonywać polecenia służbowe, dbając, aby nie złamać prawa, lub nie popełnić pomyłki,
- – udzielać przełożonym obiektywnych (zgodnych z najlepszą wolą i wiedzą) porad i opinii.
Członek korpusu służby cywilnej nie może:
- – publicznie wypowiadać poglądów na temat pracy swojego, oraz innych urzędów, zwłaszcza jeżeli podważałoby to zaufanie obywateli do tych instytucji.
Czy tę zasadę należy interpretować również jako zakaz wyrażania swojego zdania na temat problemów polskiej administracji? Gdzie są granice wypowiedzi urzędnika odnośnie działania urzędów? Czy stwierdzenie, że system wynagrodzeń w administracji jest niejasny, że nie ma też przejrzystej ścieżki awansu, można uznać za przejaw braku lojalności?
W ciągu minionego roku wielokrotnie, jako Fundacja Sprawne Państwo, zabieraliśmy głos w ważnych dla nas kwestiach. Nie tylko mówiliśmy o problemach naszej administracji, ale również proponowaliśmy rozwiązania. Przywołana zasada lojalności na pierwszym miejscu nakazuje być lojalnym przede wszystkim wobec Rzeczypospolitej Polskiej. Zgodnie z art. 1 Konstytucji Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli. Milczenie wobec systemowych, patologicznych zjawisk występujących w służbie cywilnej jest sprzeczne z dobrem naszego państwa, a więc dobrem Nas – Obywateli.
Jednak rozumiem, że nie każdy chce otwarcie dzielić się swoimi przemyśleniami odnośnie funkcjonowania administracji. Każdy urzędnik ma życie prywatne, rodzinę na utrzymaniu, kredyty. Zawsze istnieje ryzyko, że publiczna wypowiedź urzędnika komuś się nie spodoba. Po co komplikować sobie życie? Natomiast w Internecie bez trudu można znaleźć anonimowe wpisy urzędników o działaniu urzędów. Z doświadczenia wiem, że również w czterech ścianach naszych instytucji pracownicy rozmawiają o nieprawidłowościach chętniej z kolegami niż z mającymi wpływ na działanie podmiotu przełożonymi. Mam wrażenie, że w naszym środowisku dość powszechnym zjawiskiem jest niechęć do zabierania głosu odnośnie do działania własnego wydziału, departamentu, a tym bardziej – urzędu. Kiedyś rozmawiałam z urzędnikiem, który narzekał na sposób funkcjonowania swojego wydziału. Zasugerowałam, żeby poszedł ze swoim problemem do dyrektora. Stwierdził, że nie pójdzie; najwyżej powie, co myśli, jak go dyrektor zapyta. Jego odpowiedź mnie nie zaskoczyła. Mi samej zajęło wiele lat, zanim nauczyłam się wyrażać własną opinię. Pewnie dlatego, że nikt mnie do tego nie zachęcał; wręcz przeciwnie, czasami miałam wrażenie, że nie wszyscy moi współpracownicy i przełożonym byli z tego powodu zadowoleni.
Zacznijmy rozmawiać
W jednym z ministerstw, w którym pracowałam urzędnicy mieli możliwość zgłaszania propozycji usprawnienia działania urzędu kierownictwu przez Intranet. Potem te propozycje były oceniane, a część realizowana. Szkoda, że przez tyle lat pracy, tylko raz spotkałam się z takim rozwiązaniem. W końcu, żeby coś się zmieniło, najpierw trzeba dostrzec potrzebę zmiany i zacząć o niej rozmawiać. Nie zawsze osoby zarządzające urzędami w natłoku obowiązków są w stanie zauważyć, że coś w ich organizacji nie funkcjonuje najlepiej. Od lat słyszę, że problemem w administracji jest nieskuteczna komunikacja. Gdyby urzędnicy czuli, że pracują w środowisku otwartym na ich opinie, może chętniej zabieraliby głos, a w konsekwencji wprowadzanie zmian nie byłoby tak dużym wyzwaniem. Warto zacząć zmiany w administracji od umożliwienia jej pracownikom dzielenia się sugestiami usprawnień, zapewnienia możliwości wyrażania opinii. Tylko jeden mój były dyrektor w ciągu 15 lat w drodze anonimowej ankiety zapytał pracowników o ich opinię na temat pracy. Tak jak chyba po raz pierwszy odkąd pamiętam na ten sam pomysł wpadła Szefowa Służby Cywilnej. Również bardzo rzadko moi przełożeni wprost pytali mnie o zdanie na ten temat.
Aby jakaś grupa mogła dobrze funkcjonować, tworzyć sprawnie działającą całość, nie wystarczy zapisać w art. 153 ust. 1 Konstytucji, że w urzędach administracji rządowej działa korpus służby cywilnej. Aby tak się stało potrzebne jest zapewnienie jego członkom poczucia, że mają wpływ na jego działanie, zarówno w zakresie funkcjonowania własnego urzędu, jak całego korpusu. Może więc warto, aby wszyscy urzędnicy mieli możliwość zgłaszania swoich opinii i propozycji dotyczących działania ich urzędów przez Intranet lub mailem kierownictwu urzędu, a nawet Szefowej Służby Cywilnej? Takie działanie nie wygeneruje istotnych kosztów, a może dać szeregowym urzędnikom poczucie, że ich głos ma znaczenie. W końcu państwo to my, obywatele, a korpus służby cywilnej to jego członkowie. Może wreszcie zacznijmy otwarcie mówić, o tym co chcemy w nim zmienić.