W Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku na jednej ze ścian wiszą postulaty strajkowe Kolejarzy Węzła Lubelskiego z lipca 1980 r. Szóstym postulatem strajkowym było wprowadzenie jawności nagród i awansów. Chociaż żądanie dotyczyło sytuacji pracowników kolei 45 lat temu, to jak ulał pasuje do dzisiejszej służby cywilnej.
Artykuł opublikowany na łamach dodatku do Rzeczpospolitej – Tygodnika Urzędników.
Tajemnicze nagrody
Służbę cywilną tworzy około 120 tys. urzędników, których rolą jest wykonywanie w sposób rzetelny, zawodowy, bezstronny i neutralny politycznie zadań państwa. Obowiązująca od 2008 r. ustawa o służbie cywilnej zawiera jedynie szczątkowe regulacje dotyczące nagród dla urzędników. W konsekwencji system przyznawania nagród jest uznaniowy i nieprzejrzysty. Zdecydowana większość osób zatrudnionych w urzędach administracji rządowej to członkowie korpusu służby cywilnej. Jednak w przypadku rozdzielania nagród każdy urząd robi to według własnych zasad. W niektórych urzędach, w których sama pracowałam otrzymywałam pismo informujące o przyznaniu nagrody za wykonanie zadań. Z uwagi na to, że nagrody były wypłacane cyklicznie to treść pism wręczanych pracownikom była właściwie taka sama. Nagrody w tych urzędach miały charakter automatyczny, niezależny od wyników pracy, stanowiąc de facto oczywisty składnik wynagrodzenia. Spotkałam się nawet z przypadkiem przyznania nagrody pracownikowi za osiągnięcia w pracy, z którym wkrótce rozwiązano umowę z powodu… złej oceny pracy. W wielu urzędach płace nie są zbyt wysokie. W rezultacie wypłacanie nagród urzędnikom stało się sposobem na podniesienie ich wynagrodzeń.
Nagrody w urzędach są wypłacane ze środków publicznych. Dlatego też powinny być przyznawane zgodnie z jasno określonymi kryteriami. Mamy przepisy, które określają widełki wynagrodzeń na stanowiskach urzędniczych. Nie mamy natomiast żadnych powszechnie obowiązujących przepisów dotyczących zasad przyznawania nagród, w szczególności ich wysokości. Brak jasnych regulacji prowadzi do patologii. W jednym z urzędów, w których pracowałam pracownicy mówili otwarcie o wysokich nagrodach wypłacanych przez dyrektora generalnego zaprzyjaźnionym dyrektorem i jeszcze większych wypłacanych samemu sobie. Nie trudno sobie wyobrazić, co czuli szeregowi pracownicy, dla których dyrektor generalny nie był już taki hojny.

Tajemnica awansu
Zasady przyznawania nagród w administracji rządowej nie są jedyną tajemniczą kwestią dotyczą urzędów administracji rządowej. Jawność awansu, której domagali się strajkujący kolejarze jest również obca polskiej służbie cywilnej. W 2016 roku zlikwidowano obowiązek przeprowadzania konkursów na wyższe stanowiska. Przepisy kodeksu pracy dopuszczają wprawdzie możliwość przeprowadzenia konkursu przed powołaniem na stanowisko dyrektora, jednak w praktyce takich konkursów jest bardzo mało. Brak konkursów to jednak nie jest jedyny problem. Ustawa o służbie cywilnej określa bardzo ogólnie wymogi stawiane kandydatom na wyższe stanowiska w służbie cywilne. Ustawa wymaga, aby osoba, która zajmuje stanowisko kierownicze spełniała wymagania określone w opisie stanowiska pracy oraz w przepisach odrębnych. Opis stanowiska to nie twarde prawo, a więc zawsze można go zmienić. Przed 2016 rokiem ustawodawca oczekiwał od przyszłych dyrektorów chociażby posiadania określonego doświadczenia zawodowego. Co ciekawe, przepisy ustawy o służbie cywilnej nie przewidują żadnych zasad weryfikacji spełnienia wymagań ustawowych. Zgodnie z zarządzeniem wydanym w 2020 r. przez Szefa Służby Cywilnej przed powołaniem osoby na wyższe stanowisko w służbie cywilnej sprawdza się, czy spełnia ona wymagania określone w ustawie. Zarządzenie to przewiduje, że przed obsadzeniem stanowiska, na którym kieruje się pracownikami, sprawdza się, czy posiada ona kompetencje kierownicze. Jak wynika ze Sprawozdania Szefa Służby Cywilnej o stanie służby cywilnej w 2024 roku w około 70% przypadków urzędy wskazywały, że przed obsadzeniem stanowisk zarządzających badają kompetencje kierownicze rzetelnymi metodami. Po co więc ustawowy zapis o posiadaniu kompetencji kierowniczych, gdy po pierwsze nie wiadomo, co kryje się pod tym pojęciem, a po drugie, nie ma jednolitych standardów ich weryfikacji? W konsekwencji zbyt często awans urzędnika zależy wyłącznie od woli przełożonego.
Kiedy mój znajomy ubiegał się o awans na stanowisko menadżerskie średniego szczebla w międzynarodowej korporacji musiał przejść różne rozmowy, testy, wykazać się dotychczasowymi osiągnięciami. Natomiast w administracji rządowej nie ma transparentnych zasad awansu. Ludzie na stanowiskach kierowniczych w administracji rządowej uczestniczą w działaniach w niemniejszym stopniu wpływających na życie innych, niż menadżer średniego szczebla w międzynarodowej korporacji. Dlaczego więc nasze państwo nie wymaga sprawdzenia ich kompetencji w jawnej procedurze?
Jednakowe zasady
Art. 60 Konstytucji gwarantuje obywatelowi polskiemu korzystającemu z pełni praw publicznych prawo dostępu do służby publicznej na jednakowych zasadach. W służbie cywilnej nie ma jednakowych zasad dostępu do wyższych stanowisk, takich jak przykładowo stanowiska dyrektorów departamentów w ministerstwach. Zależne od woli decydenta powołanie na wyższe stanowisko trudno uznać za „jednakowe zasady”. W końcu powołujący najpierw musi wiedzieć o istnieniu danej osoby, aby mógł ją powołać. Obywatel, który nie znajduje się w kręgu osób znanych decydentowi z oczywistych względów nie może zostać powołany, choćby spełniał wszystkie pozostałe kryteria. Jeżeli prawa gwarantowane w Konstytucji nie są realizowane, staje się ona świstkiem papieru. W odczuciu społecznym prawo dostępu do służby publicznej na jednakowych zasadach wydaje się być iluzoryczne. Świadczy o tym choćby reakcja publiczności programu „Lepsza Polska” na wypowiedź prowadzącej go redaktor Doroty Gawryluk. W trakcie programu Jadwiga Emilewicz zaapelowała do obecnych na publiczności studentów, aby w przyszłości sami zdecydowali się na pracę w korpusie urzędniczym. W odpowiedzi prowadząca program stwierdziła, że „dzisiaj młodzi ludzie nie mają jak pójść do pracy normalnie [w ministerstwach – przyp. MZ] dlatego, że wszędzie są znajomi polityków”. Odpowiedź red. Gawryluk wywołała spontaniczne brawa na widowni. Taka reakcja zdaje się potwierdzać dość powszechne przekonanie, że o karierze w administracji przesądzają znajomości. A przecież – znowu odwołując się do najnowszej historii Polski – pierwsza część 13 z 21 postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego ogłoszonych 17 sierpnia 1980 przez Międzyzakładowy Komitet Strajkowy w Stoczni Gdańskiej brzmiała:
Wprowadzić zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej (…).
Nie zgadzam się z redaktor Gawryluk, że wszystkie miejsca pracy w administracji publicznej są zajęte przez polityków i ich znajomych. W końcu na stanowiska inne niż te wyższe są konkursy (ogłaszane m.in. na portalu Szefa Służby Cywilnej). Uważam jednak, że obowiązujące w Polsce prawo sprzyja obsadzaniu stanowisk także według innych niż tylko merytoryczne kryteria.
Sztafeta pokoleń
Pod swoją listą żądań kolejarze, w lipcu 1980 r. napisali:
Kolego – Przyjacielu złamanie w/w postulatów (…) podważy działanie i sens innych którzy robią to dla dobra naszych Rodzin, Matek, Ojców i Dzieci.
Urodziłam się w 1985 r. Jestem dzieckiem pokolenia ludzi, którzy mieli odwagę walczyć o wolną Polskę. Dzięki ich poświęceniu sama nie muszę już walczyć o wolność, ale o standardy, o ramy prawne i organizacyjne, które nadają tej wolności określony kształt. Aby cieszyć się wolnością musimy mieć sprawnie działające państwo. Państwo działa poprzez swoje instytucje, poprzez urzędy administracji publicznej, w których powinni pracować ludzie kompetentni, eksperci, którzy przez swoją pracę będą rozwijać siebie i to właśnie państwo. Pora zatem na realizację postulatów strajkujących z 1980 r. także w urzędach administracji rządowej. Tym razem dla dobra naszych dzieci.