Historia pewnej nowelizacji. Biedny Urząd Regulacji Energetyki, bogaty Minister Finansów.

Wojciech Kaczor By Wojciech Kaczor
11 Min Read

Nie znam się na odnawialnych źródłach energii. Nie kręcą mnie te wszystkie wiatraki, nie grzeje fotowoltaika, ale dziś coś o tym napiszę. A nawet nie o samych OZE, a bardziej o tym, jak wdrożyliśmy przepisy unijne w zakresie OZE. Wdrożyliśmy szybko, to plus. Tylko urzędników w Urzędzie Regulacji Energetyki trochę szkoda…

To nie będzie artykuł o energetyce, ale o tym, jak czasami (a może nawet często) wygląda proces tworzenia nowych przepisów w Polsce. Będzie też o tym, czego gołym okiem nie widać, a co w dużym stopniu wpływa na jakość stosowania przepisów w praktyce, a wiec na to, jak działa państwo polskie oraz jego instytucje, a w ostatecznym rozrachunku – po prostu jak nam wszystkim się w Polsce żyje. Krótko mówiąc: państwo teoretyczne nie bierze się z niczego, a właśnie z kiepskiej organizacji.

No to zaczynamy. Historia będzie długa, ale zapewniam, że trzymająca w napięciu.

01.07.2023 r. – wejście w życie rozporządzenia 2023/1315

Wszystko zaczęło się w Brukseli. Tam właśnie, w połowie 2023 r., Komisja Europejska przyjęła rozporządzenie nowelizujące dwa inne rozporządzenia, wcześniej obowiązujące w zakresie funkcjonowania rynku wewnętrznego UE.

08.04.2024 r. – wpis projektu ustawy do Wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów

W przeciągu kilku miesięcy urzędnicy w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, które odpowiada za trzy działy administracji rządowej: energia, klimat i środowisko, opracowali wstępny szkic przepisów, mających na celu zapewnienie zgodności prawa krajowego z tym właśnie prawem unijnym. Zielone światło do dalszych prac w rządzie dał MKiŚ-owi Zespół do spraw Programowania Prac Rządu, w skład którego wchodzą przede wszystkim wiceministrowie z kilku kluczowych ministerstw i projekt ustawy został wpisany do rządowego wykazu (pod numerem UD41).

04.06.2024 r. – początek uzgodnień międzyresortowych

Po około roku od wejścia w życie przepisów unijnych MKiŚ rozpoczęło żmudny proces uzgodnień międzyresortowych. Pisemnie poprosiło wtedy inne resorty o to, aby zgłosiły swoje uwagi do projektu ustawy UD41.

25.06.2024 r. – Ministerstwo Finansów zgłasza uwagi

Po trzech tygodniach nadeszła zapewne z niepokojem wyczekiwana opinia ze Świętokrzyskiej 12. Pomijając inne kwestie poruszone przez Pawła Karbownika, podsekretarza stanu w MF, odniesiono się w niej do pomysłu zwiększenia zatrudnienia w Urzędzie Regulacji Energetyki o 3 etaty.

02.09.2024 r. – MKiŚ odpowiada na uwagi MF

Jak na tę uwagę zareagował resort właściwy do spraw energii?

Uwaga nieuwzględniona

Czym uzasadniono to stanowcze „NIE”?

Mając na uwadze racjonalną gospodarkę środkami publicznymi, dokonano pogłębionej analizy dot. możliwości realizacji zadań nakładanych projektem przez obecne zasoby kadrowe URE. W jej rezultacie ustalono jednoznacznie, że nie jest możliwa realizacja nowych zadań Prezesa URE w oparciu o obecny plan zatrudnienia URE.

Dalej padają konkretne zadania, wynikające z projektowanej ustawy, które miałyby angażować pracowników URE (zainteresowanych odsyłam do lektury str. 54-64 zestawienia z odniesieniem do wszystkich uwag zgłoszonych w ramach uzgodnień międzyresortowych). Następnie pojawiają się argumenty dające szerszy kontekst dla toczących się prac legislacyjnych:

Należy też zauważyć, że w ostatnich latach, w wyniku licznych nowych regulacji nakładano na URE nowe, bardzo ważne dla funkcjonowania systemu elektroenergetycznego zadania bez zapewnienia środków, co prowadziło do znacznego obciążenia zasobu kadrowego URE.

Projektodawca przypomina, że bez sprawnej realizacji zadań URE branża energetyczna, w tym sektor OZE, nie może funkcjonować, z uwagi na fakt, że krajowy model rynku jest oparty na systemie koncesyjnym, zależnym od organu regulacyjnego, a w przypadku systemów wsparcia, wymagającym stałego uczestnictwa i nadzoru URE. (…)

W celu realizacji ww. zadań konieczne jest zatrudnianie doświadczonych pracowni o wysokich kompetencjach. Problem wakatów w URE – na które zwraca uwagę MF – to jedna z oznak poważnego problemu, z którym URE zmaga się od dłuższego czasu. Pomimo tego, że URE uruchamia nabory na wakujące stanowiska, to z uwagi na brak konkurencyjności URE na rynku pracy często kończą się one brakiem przyjęcia ofert pracy bądź rezygnacją wybranego kandydata z podpisania umowy o pracę.

05.09.2024 r. – odpowiedź MF na stanowisko MKiŚ

Figa z makiem z pasternakiem, drodzy przyjaciele z Ministerstwa Klimatu i Środowiska!

25.09.2024 r. – pismo MF na Stały Komitet Rady Ministrów

Kolejny etap rządowego procesu legislacyjnego to Stały Komitet Rady Ministrów. Tym razem na temat proponowanych przepisów MF nie miało nic nowego do powiedzenia.

wydatki związane z realizacją ustawy winny być ponoszone przez dysponentów bez zwiększania ich limitów

26.09.2024 r. – pismo MKiŚ

Odpowiedzialny za ten projekt Miłosz Motyka, a więc sekretarz stanu w MKiŚ, jeszcze walczył, jeszcze prosił, ale już jakby wyczuwał, że jego pozycja jest coraz słabsza…

26-27.09.2024 r. – przyjęcie projektu przez SKRM

Kto ma kasę, ten ma władzę. I tym razem sprawdziła się ta okrutna prawidłowość. W protokole ustaleń posiedzenia SKRM w odniesieniu do opisywanego sporu znajdujemy krótkie stwierdzenie, że:

uwaga Ministra Finansów została przyjęta na posiedzeniu Komitetu

14.10.2024 r. – przyjęcie projektu przez Radę Ministrów

Generalnie jest tak, że jak już Komitet Stały coś przyjmie, to rzadko się zdarza, żeby Rada Ministrów zmieniała przyjęte przez niego ustalenia. Tym razem też nie zmieniła…

Ocena Skutków Regulacji przy projekcie skierowanym do Sejmu, w części opisującej wpływ projektowanych przepisów na sektor finansów publicznych, wyglądała więc tak oto:

21.10.2024 r. – projekt wpłynął do Sejmu

No dobrze, etap prac rządowych nad projektem ustawy o zmianie ustawy o odnawialnych źródłach energii został pomyślnie (choć nie dla URE…) zakończony, nadszedł więc czas, aby udać się z nim na Wiejską. Projekt nowelizacji otrzymuje numer 744 i lotem błyskawicy przechodzi przez kolejne czytania.

Tak na marginesie, żadna z dwóch opinii przygotowanych w Biurze Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji (ani prawna, ani merytoryczna) nie odniosły się do wpływu projektowanych przepisów na funkcjonowanie Urzędu Regulacji Energetyki. Widocznie bardziej liczyło się dla ekspertów to CO z nich wynika, a nie JAK będzie to realizowane. Szkoda.

07-08.11.2024 r. – trzy czytania projektu ustawy

Debata nad nowymi przepisami na posiedzeniu Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych w ramach I czytania trwała wprawdzie długie 2,5 godziny, ale nie padło w jej trakcie ani jedno pytanie o to, czy URE podoła nowym zadaniom. Dwa kolejne czytania, już następnego dnia, odbywają się na sali plenarnej.

08.11.2024 r. – ustawa uchwalona

Proszę Państwa, mamy to! Ustawa o zmianie ustawy o odnawialnych źródłach energii oraz niektórych innych ustaw została uchwalona przytłaczającą większością głosów. Chcieliśmy współpracy ponad podziałami? To ją w tym przypadku dostaliśmy: 426 posłów i posłanek głosowało za, 15 przeciw (Konfederacja), a 5 wstrzymało się od głosu. Ustawa weszła w życie trzy tygodnie później.


Jeśli ktokolwiek dobrnął aż do tego momentu, może zadawać sobie pytania w stylu: „Czy on jest normalny? Po co śledzić, a potem jeszcze opisywać tak długi i nudny proces legislacyjny? No wariat jakiś…”.

Otóż nie! Pogłoski o moim szaleństwie są mocno przesadzone. Chciałem Państwu po prostu pokazać – w telegraficznym skrócie – jak wygląda proces tworzenia prawa w Polsce. Jak „współpracują” ze sobą ministrowie tego samego rządu oraz pracujący dla nich profesjonalni i neutralni politycznie członkowie korpusu służby cywilnej. Chciałem pokazać jak może wyglądać „dyskusja” między dowolnie wybranym resortem a Ministerstwem Finansów. Jak różne perspektywy mogą się wzajemnie wykluczać, a nie uzupełniać, na co zapewne liczyli autorzy Regulaminu pracy Rady Ministrów.

Krótko mówiąc, chciałem Państwu pokazać SILOSOWOŚĆ.

Państwo polskie istnieje teoretycznie. Praktycznie nie istnieje – dlatego, że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością. Tam, gdzie państwo działa jako całość, ma zdumiewającą skuteczność. – Bartłomiej Sienkiewicz

A skąd, tak w ogóle, dowiedziałem się o nowelizacji przepisów o OZE? Ano z interpelacji posła Krzysztofa Gadowskiego, który dwóm ministrom zadał dwa pytania:

1. O ile etatów i o jakie środki wnioskował prezes URE w trakcie prac nad projektem ustawy?
2. W jaki sposób ministerstwo planuje zabezpieczyć środki na ten cel, skoro nie znalazły się one w ww. ustawie?

Na pierwsze pytanie w długim, trzystronicowym piśmie odpowiedział minister Motyka z MKiŚ. Natomiast na drugie, już w styczniu tego roku, Paweł Karbownik z MF odpisał krótko i węzłowato:

Tak właśnie, proszę państwa, pomału zażyna się polską służbę cywilną. Tak administracja rządowa – politycy wespół z urzędnikami – sama sobie szkodzi. Dorzuca się kolejne zadania nie dodając na ich realizację dodatkowych środków. Można oczywiście zakładać, że nasza biurokracja jest z definicji przerośnięta i nieefektywna, ale jakie są podstawy do takiego założenia? Mądrość ludowa? Intuicja? Czy przykładowo Ministerstwo Finansów albo Kancelaria Sejmu przeanalizowały jakość kadr i zarządzania w Urzędzie Regulacji Energetyki? Czy Szef Służby Cywilnej to wie? On akurat trochę wie, bo co rok zbiera dane na temat sytuacji panującej w urzędach administracji rządowej (na temat wynagrodzeń, fluktuacji kadr, struktury wiekowej itd.). Czy jednak ma narzędzia do tego, żeby w jakikolwiek sposób wpływać na poprawę sytuacji?

Czy procedura budżetowa, na którą z taką lubością powołują się pracownicy MF w kolejnych pismach, jest faktycznie wyryta w kamieniu i musi zawsze znaczyć więcej niż argumenty resortów, które nie mogły z trzyletnim wyprzedzeniem przewidzieć konieczności wpisania nowych pozycji do swoich części budżetowych? Co z przeglądami wydatków, które Minister Finansów miał wykorzystywać „w celu oddziaływania w perspektywie wykraczającej poza rok budżetowy na poziom, strukturę oraz jakość wydatków publicznych”?

Jedna, wcale nie największa nowelizacja, a tyle pytań się rodzi, prawda? Kończąc już jednak powiem wprost, jak krowie na rowie: silosowość to jedno z największych schorzeń niepodległej Polski. Albo zaczniemy z nim walczyć na poważnie, albo tryby naszego państwa będą coraz bardziej rdzewieć.