Gdy zakładaliśmy Fundację Sprawne Państwo półtora roku temu, wychodziliśmy z założenia, że może być trudno, ale… powinno się udać. Raz, że mamy wiedzę i doświadczenie. Dwa, że jesteśmy zdeterminowani, że mamy serdecznie dość tej dominującej w urzędach gnuśności, która na każdą propozycję zmiany reaguje tak samo („Nie da się, zawsze tak było i tak widocznie musi być”). W końcu – dostrzegliśmy wielką niszę na rynku polskich think tanków.
Think tanków w Polsce dostatek, ale nie takich, które wyłącznie lub przynajmniej w większym stopniu zajmują się funkcjonowaniem instytucji państwa i które w pracy na rzecz tego państwa widzą wartość nadrzędną. Jest Klub Jagielloński, ale „się kojarzy” (konserwatywnie). Jest Instytut Sobieskiego, ale „się kojarzy” (konserwatywnie i partyjnie). Jest Fundacja Batorego, ale również „się kojarzy” (Soros itp.). Jest zatem tych organizacji całkiem sporo, ale co się nie przyjrzeć, to widać jeśli nie wprost wyrażaną sympatię lub antypatię do konkretnych partii politycznych, to przynajmniej to, że… „się kojarzą” (czy słusznie, to już zupełnie inny temat). A jak tu lobbować za zawodowym, rzetelnym, bezstronnym i politycznie neutralnym wykonywaniem zadań państwa przez profesjonalny korpus służby cywilnej, jeżeli niemal każda organizacja, do której byśmy się zapisali ma większy lub mniejszy, ale jednak interes w tym, żeby to „nasi” byli górą, a „nie-nasi” (w najlepszym wypadku) w opozycji?
Okazuje się jednak, że życie nie znosi próżni. Na przestrzeni ostatnich miesięcy w przynajmniej jednym „sprawnopaństwowym” temacie (nasz cel szczegółowy nr 2 – promowanie idei służby publicznej) obrodziło w organizacje myślące przynajmniej częściowo zupełnie tak, jak my. Jeśli o nich nie słyszeliście, to warto teraz nadrobić zaległości (klikając w nazwę każdej z organizacji otworzy się jej strona www).
1. Fundacja Akademia Wiedzy Obywatelskiej
Fundacja Akademia Wiedzy Obywatelskiej skupia swoją działalność wokół dwóch głównych filarów – edukacji obywatelskiej oraz służby cywilnej. Zaszczepiamy wśród młodych osób zainteresowanie państwowością, sferą publiczną, instytucjami międzynarodowymi i służbą cywilną tak, aby praca dla państwa, niezależna od politycznych poglądów, stała się realnie rozważaną ścieżką kariery. Wierzymy, że dobrze działające instytucje to fundament sprawnie funkcjonującego państwa, który w długiej perspektywie decyduje o strategicznych sukcesach każdego z narodów żyjących w demokracji.
Fundacja Zryw to bezpartyjna organizacja non-profit, której misją jest budowa przyszłych kadr państwowych. Fundacja wyrosła ze społeczności państwowców, którzy zdecydowali się działać wspólnie przy wyborach parlamentarnych w 2023 roku.
3. Young Think
Jesteśmy grupą młodych osób studiujących na uczelniach takich jak Princeton, Yale, NYU, Sciences Po, LSE czy Minerva. W odpowiedzi na pytanie o to, dlaczego tak wielu utalentowanych młodych ludzi studiujących na czołowych uczelniach w Polsce i za granicą nie wykorzystuje swojego potencjału na rzecz rozwoju Polski, powołaliśmy do życia studencki think tank.
Co łączy wszystkie te organizacje? Promowanie służby publicznej jako atrakcyjnej ścieżki kariery dla najlepszych z najlepszych, dla młodych ludzi, którzy mają i kompetencje, i chęć do tego, aby swoje talenty wykorzystywać na rzecz dobra wspólnego. Tylko przyklasnąć! Wszystkim trzem organizacjom z serca kibicujemy, z wszystkim zresztą weszliśmy już w jakiś kontakt, który być może zaowocuje większą współpracą w przyszłości.
Myślę jednak, że pewną nieuczciwością z mojej strony byłoby na tym zakończyć. Owszem, idea świetna, godna promowania. Tylko czy państwo polskie A.D. 2025 jest w ogóle zainteresowane rezultatami działania wspomnianych trzech organizacji? Czy ktokolwiek wyciągnie rękę do młodych, utalentowanych Polaków, chcących pozytywistycznie służyć ojczyźnie?
Moja odpowiedź na tak postawione pytania jest negatywna. Nie, państwo polskie takie, jakie jest, tu i teraz, nie ma wystarczającego potencjału, aby zatrudniać i sensownie zagospodarować młode talenty. Oczywiście, jeśli myślimy tu o zatrudnieniu i zagospodarowaniu długofalowym, a nie tylko okazjonalnym, do tego czy innego projektu lub przy tym czy innym polityku, chwilowo zajmującym kierownicze stanowisko państwowe. Nie mylmy przygody albo kaprysu ze świadomym wyborem drogi zawodowej państwowca.

Korpus służby cywilnej, najbardziej oczywisty wybór dla wszelkiej maści państwowców, od lat konsekwentnie się starzeje. Głównie dlatego, że młodzi ludzie nie garną się do pracy na rzecz dobra wspólnego, jeśli w parze z tym nie idzie określony standard. Nie chodzi bynajmniej o wyśmiewane „owocowe czwartki” (to, o dziwo, już się pojawia w niektórych urzędach), ale o coś więcej, o standard, o komfort pracy. Młodzi dobrze wiedzą z jakiego rodzaju kulturą organizacyjną prawdopodobnie spotkają się w urzędzie, jak hierarchiczna jest to organizacja, z jakimi możliwościami awansu, z jakimi perspektywami na rozwój. Praca w administracji to dla niektórych, owszem, okazja do sprawdzenia się w sektorze publicznym (wpisanie do CV takich instytucji jak MF, GIF czy GDDKiA to dla niektórych spory plus w kontekście planowanej kariery w sektorze bankowym, w przemyśle farmaceutycznym lub w branży budowlanej), ale ze świadomością, że „to tylko na chwilę”.
Czego brakuje, aby młodzi ludzie faktycznie chcieli na dłużej związać się z pracą dla Polski?
1. Brakuje „polityki administracyjnej”
Polityka energetyczna, polityka społeczna, polityka demograficzna, polityka rolna, polityka klimatyczna itd. Te terminy co chwilę słyszymy z ust dziennikarzy i polityków. Ale polityka administracyjna? O co chodzi? Kto? Po co? Dlaczego? Przecież urzędników najlepiej jest zwalniać, ale żeby zajmować się nimi na poważnie? Bez przesady, nikt się tym nie interesuje…
Brak jakiejkolwiek polityki administracyjnej w debacie publicznej skutkuje tym, że nikt nawet przez chwilę nie zastanawia się, jak wdrożyć w życie te lub inne – nieważne czy realistyczne, czy nie – programy wyborcze. Nikt nie analizuje potencjału kadrowego polskiej administracji pod kątem śmiałych projektów rozwojowych: czy mamy kim budować CPK, czy zwiększanie suwerenności energetycznej Polski ma szanse na urzeczywistnienie przy obecnym stanie kadrowym kilku kluczowych ministerstw i urzędów centralnych?
To może w parlamencie o tym myślą? Skoro sprawuje on m.in. funkcję kontrolną względem władzy wykonawczej, to z pewnością tam poddaje się analizie nie tylko to, co rząd planuje i realizuje, ale i jak chce to zrealizować. Niestety, polskich posłów i senatorów w niewielkim stopniu interesują losy instytucji podlegających rządzącym politykom. Mówię to na podstawie lektury wykazu zrealizowanych posiedzeń Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych Sejmu RP oraz analogicznego wykazu posiedzeń senackiej Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej. Jak na dłoni widać, że systemowy nadzór na tą tematyką nie istnieje.
Skoro polityki administracyjnej w Polsce nie ma, to kto i dlaczego miałby dbać o to, aby potencjał świetnie wykształconych i wciąż idealistycznych młodych Polaków był dobrze wykorzystywany właśnie w sferze administracji publicznej?
2. Brakuje koordynatora rozwoju kadr urzędniczych
Brak polityki administracyjnej wynika być może z tego, że gdzieś „zgubił się” z radarów kolejnych polskich rządów pewien istotny dział administracji rządowej – dział administracja publiczna.
Dział administracja publiczna obejmuje sprawy:
1) administracji, w tym organizacji urzędów administracji publicznej oraz procedur administracyjnych;
2) reform i organizacji struktur administracji publicznej;
3) zespolonej administracji rządowej w województwie (…)
Nie zgubił się kompletnie, wiadomo przecież, że od dłuższego czasu pozostaje w gestii kolejnych ministrów spraw wewnętrznych i (uwaga!) administracji. No cóż, trudno mimo to dyskutować z ewidentnym brakiem „mięty” do tego tematu ze strony kolejnych szefów resortu z ul. Batorego. Sprawy policji, straży pożarnej, zarządzania kryzysowego, a od niedawna także migracji i straży granicznej ekscytują opinię publiczną i media znacznie bardziej niż „organizacja urzędów administracji publicznej oraz procedur administracyjnych”…

W Kancelarii Premiera ulokowany jest centralny organ administracji rządowej do spraw służby cywilnej, a więc Szef Służby Cywilnej, ale on odpowiada za tylko fragment znacznie szerszej administracji rządowej. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i (uwaga!) Administracji niby powinno, ale jednak nie kwapi się do wzięcia odpowiedzialności za „reformę i organizację struktur administracji publicznej”. Ministerstwo Finansów w administracji publicznej widzi tylko dużą pozycję kosztową w corocznych planach finansowych jednostek budżetowych. Od kogo więc oczekiwać zainteresowania budową fachowych, a nawet wyróżniających się na tle sektora prywatnego kadr państwowych?
3. Brakuje programu dla młodych talentów
Są programy, ale nie ma Programu. Poszczególne urzędy, owszem, budują swoje własne rozwiązania mające na celu zachęcenie młodych ludzi do zasilenia ich szeregów (głównie studentów i niedawnych absolwentów, np. Akcelerator Kariery MF albo Program START w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej). Nie ma jednak programu centralnego, przemyślanego pod kątem nie resortowym, ale państwowym, strategicznym, takim, w którym młody człowiek będzie miał szansę odkrycia takiego miejsca w strukturach polskiej administracji, aby w maksymalnie efektywny sposób przyczyniać się do budowy lepszej przyszłości naszego kraju.
Brakuje zatem czegoś na kształt dobrze znanego, brytyjskiego programu Civil Service Fast Stream.
Nasz wielokrotnie nagradzany program Fast Stream przyspiesza rozwój kariery dzięki wyjątkowym możliwościom rozwoju. Będziesz mógł podjąć pracę na różnych stanowiskach w różnych instytucjach rządowych, co zapewni Ci szerokie i głębokie doświadczenie. Będziesz mógł nawiązać kontakty i sieci zawodowe, które pomogą Ci odnieść sukces.
No właśnie, nie silosowe, a horyzontalne podejście do tematu angażowania młodych do pracy na rzecz dobra wspólnego („providing a breadth and depth of experience„). Kto miałby takie podejście zaprojektować, a następnie uskuteczniać?

Serce rośnie, gdy słyszy się o studentach i absolwentach takich uczelni jak Princeton, Yale albo London School of Economics, którzy chcą pracować dla Polski. To ludzie, którzy mogliby wnieść ogromną wartość dodaną do funkcjonowania ważnych polskich instytucji, determinujących to, jak radzą sobie całe gałęzie polskiego państwa oraz regulowane przez nie obszary rodzimej gospodarki (energetyka, infrastruktura, nauka, ochrona zdrowia itd.). Obserwowanie jednak od środka, jak owe instytucje funkcjonują, jak wygląda koordynacja ich działania oraz jak kształtuje się wola polityczna, która mogłaby uczynić z nich „silniki rozwoju”, ale tego od dekad nie czyni, trzeba z dużą ostrożnością oceniać szanse powodzenia każdej z przywołanych organizacji.
Paradoksalnie, okazja do poznania się z młodymi ludźmi stojącymi za Young Think, AWO oraz za Zrywem pozwoliło nam, co tu kryć – starym wyjadaczom polskiej administracji działającym w Fundacji Sprawne Państwo, odkryć naszą kolejną tożsamość. Jesteśmy, a na pewno chcemy być „lodołamaczami”, torującymi drogę dla tych, którzy obecnie nie mają realnego dostępu do służby publicznej, służby cywilnej. Chcielibyśmy, żeby w nieistniejącej jeszcze kadrowej bazie danych wszystkich członków korpusu służby cywilnej pojawiło się jak najwięcej absolwentów najlepszych światowych uczelni. Chcielibyśmy, aby praca w polskiej administracji była przynajmniej w TOP 3 ich zawodowych planów.
Póki co jednak, musimy cierpliwie przełamywać ignorancję i obojętność, z jaką powszechnie podchodzi się do zagadnienia kadr urzędniczych w Polsce. Musimy konsekwentnie odkłamywać stereotypy narosłe wokół tego zawodu oraz wypracowywać metody, aby efektywność pracy polskich urzędów rosła szybciej niż w innych państwach. Dopiero wtedy pojawi się popyt na „świeżą krew”. Dopiero wtedy odnowione bukłaki będą gotowe na młode wino.
