O wielu polskich katolikach mówi się: „wierzący, niepraktykujący”. O wielu polskich urzędnikach moglibyśmy tak powiedzieć w odniesieniu do tzw. prostego języka – owszem, wierzą, że ma on sens, ale na wszelki wypadek nie stosują go w swoich pismach…
Skąd taki pogląd? Z doświadczenia! Z tysięcy pism urzędowych, które miałem przyjemność czytać, a które czasami były podręcznikowym wręcz przykładem „pisma maskującego” – maskującego jakiś brak (np. wiedzy albo kompetencji w jakimś obszarze) albo ewidentną niechęć do odpowiedzi na zadane pytanie.
Pewien artysta sugerował w swoim utworze – „Nie wiesz, co mówić? To mów niewyraźnie”. Kto by pomyślał, że rapowa piosenka z początku tego wieku będzie naczelną zasadą wielu dyrektorów departamentów lub samych nawet ministrów!

Dlaczego o tym piszę? Bo w Fundacji Sprawne Państwo do idei prostego języka jesteśmy bardzo przywiązani! Bo kibicujemy Departamentowi Służby Cywilnej w promowaniu prostego języka wśród członków korpusu (polecamy specjalną zakładkę w Serwisie Służby Cywilnej, poświęconą właśnie jemu). Bo z uwagą śledzimy działalność Tomasza Piekota („speca od prostego języka”, jak sam siebie określa). W końcu – bo administracja publiczna jest dla ludzi, a nie ludzie dla administracji! Chociaż urzędników kochamy szczerze, to dostrzegamy to, że często tracą z pola widzenia, że pełnią rolę służebną względem obywateli, co przejawia się m.in. w długaśnych i bełkotliwych pismach urzędowych, kierowanych do tych obywateli właśnie, ale także w obrębie samej administracji (gdy urząd pisze do urzędu, urzędnik do urzędnika).
Dlaczego o tym piszę właśnie teraz? Ano dlatego, że całkiem niedawno przeczytałem pewne pismo… Pismo czterostronicowe, wysłane z pewnego ministerstwa (nota bene sygnatariusza Deklaracji prostego języka) do kilkudziesięciu adresatów (innych urzędów). Abstrahując od meritum tego pisma moją uwagę przykuł styl, w jakim jego autor rozpoczynał każdy kolejny akapit (cytuję wiernie, nie dodaję nic od siebie).
- – Biorąc pod uwagę, że…
- – W pierwszej kolejności podkreślenia wymaga okoliczność, iż…
- – Jednocześnie należy zauważyć, że…
- – Dodatkowo uprzejmie informuję, iż…
- – Ponadto uprzejmie informuję, że…
- – Równocześnie uprzejmie informuję, iż…
- – Ponadto uprzejmie informuję, iż…
- – Mając powyższe na uwadze, zwracam się do Państwa z uprzejmą prośbą o…
- – Równocześnie zwracam się z uprzejmą prośbą o…
- – Przedstawiając powyższe, proszę o…
- – Niezależnie od powyższego, w ślad za poprzednią korespondencją, ponownie przypominam o…
- – Dodatkowo uprzejmie proszę o…
Zapytacie może, czy to źle, że autor pisma preferuje taki właśnie, bardzo kulturalny styl? Odpowiem: „tak, źle!”, bo celem każdego pisma urzędowego jest nic innego, jak SKUTECZNE dotarcie z przekazem. Wszelkie ozdobniki, wszelkie słowa, które zwiększają objętość pisma, ale nie wnoszą do niego nic wartościowego, powinny być bezwzględnie eliminowane. Przy wciąż niskim poziomie czytelnictwa w Polsce, uszczęśliwienia innych długimi, trudnymi w odbiorze pismami urzędowymi to droga donikąd. Nie, panie dyrektorze; nie, pani minister – nikogo nie interesują pańskie osobiste preferencje w tym względzie. Dobra komunikacja jest znacznie ważniejsza niż czyjeś gusta.

Dobra komunikacja to w ogóle nie jest kwestia gustu. Prosty język to ważny element sprawnego (sprawnie się komunikującego) państwa. To kolejne zadanie dla nieistniejącego wciąż podmiotu odpowiedzialnego za efektywność polskich instytucji publicznych. Niestety, tak długo, jak takiego podmiotu nie będzie, tak długo trudno liczyć na pozytywne rezultaty kolejnych, oddolnych, ale nieskoordynowanych akcji upraszczających.
